wtorek, 31 grudnia 2013

Happy Year 2014!!

Kochani w nadchodzącym Nowym Roku zarówno sobie jak i Wam życzę:
Marzeń, o które warto walczyć,
radości ,którymi warto się dzielić,
przyjaciół, z którymi warto być
i nadziei, bez której nie da się żyć..

środa, 20 listopada 2013

Czy jest możliwe wyprostować trwałą?

Trwała ondulacja włosów.... jeden ze sposobów jak z prostych włosów zrobić kręcone... albo jak zniszczyć włosy!

Niestety poddałam się zabiegowi trwałej ondulacji włosów u fryzjera (drugi raz w życiu, pierwszy jakieś 10 lat temu z rezultatem genialnym, włosy piękne, dobrze zrobiona trwała, efekt utrzymywał się ok 8 miesięcy do momentu ścięcia większości włosów z trwałą). Jednak tym razem była to istna porażka. Efekt nie był zadowalający, słaby skręt, taki jakiś nijaki, włosy strasznie porowate, brzydkie, kompletnie nic się nie układało. TRAGEDIA!

Co zrobiłam... Nie mogłam patrzeć na to dlatego wykonałam odwrócenie trwałej ondulacji. A następnie pielęgnowałam włosy, żeby odzyskały kondycję sprzed zabiegu trwałej.

1. Jak wykonałam odwrócenie trwałej ondulacji.

Trochę poszperałam w internecie (nie jest prosto znaleźć coś konkretnego na ten temat, dlatego postanowiłam opisać jak to wyglądało u mnie) i zakupiłam zestaw do trwałej ondulacji z firmy Celia (najdelikatniejszy jaki był, z jedwabiem). Kosztował mnie niecałe 10 zł.

I wykonałam ponowną trwałą ale bez wałków. Zabieg polega na tym, że nakładamy preparat o numerze 1 na włosy i cały czas czeszemy, rozprostowując kosmyki (na ulotce napisane było, żeby nałożyć na ok 10-15 min) ja zdecydowałam się trzymać i "prostować" grzebieniem niespełna 10 min. Następnie położyłam preparat o numerze 2 i dalej czesałam włosy ok 5 min (na ulotce napisane, żeby trzymać ok 8-10 min.

Efekt - włosy proste, rzeczywiście, ale proste proste, naturalnie nie podkręcają się w ogóle, są proste jak druty... co też nie było moim celem. Włosy są proste zarówno przy nasadzie jak i na koncówkach. Co prawda czasami jak nie rozczesze włosów po myciu to delikatnie się skręcają (efekt trwałej prostującej był zdecydowanie słabszy niż trwałej kręcącej) i skręt utrzymuję się naprawdę długo, w ogóle włosy samoistnie nie rozprostowują się. Żeby uzyskac optymalny efekt, to po myciu nakręcam włosy na grube wałki. Otrzymuję w ten sposób włosy pieknie odbite od nasady i podwinięte na końcach. Dzieki dodatkowym zabiegom włosy aktualnie są sprężyste i pieknie się układają, nawet zdecydowałam się je pofarbować po około 5 tygodniach od zrobienia odwróconej trwałej, ale o tym później. To co uzyskałam jeszcze, to to, że włosy po myciu i zakecenia na naprawdę grubych wałkach utrzymują się około 2-3 dni, bez problemu do kolejnego mycia. Z racji, że skóra i włosy po trwałej są przesuszone myję je teraz właśnie co 2-3 dni (wcześniej ze względu na baaardzo duże przetłuszczanie miałam włosy oklapnięte po ok 12 godzinach od umycia i w efekcie myłam włosy codziennie rano).

Aktualnie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z moich włosów i nie widać po nich, że aż tyle przeszły. Jednak nigdy nie zdecyduję się na zrobienie kolejny raz trwałej. Zdecydowanym rozwiązaniem jest trwała ziołowa czy tak zwany headlines.

2. Co stosowałam (i stosuję nadal) w celu zregenerowania i odbudowania struktury włosów.

3. Co zrobiłam jeszcze - zareklamowałam usługę u fryzjera. O tym też napiszę w osobnym poście, bo wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie ma prawo i że nie tylko może, ale też powinien z takiego prawa skorzystać. Ja skorzystałam i wygrałam całą sprawę! Mam nadzieje, że dzięki mojej sytuacji, dany fryzjer kolejnym razem, pomyśli dwukrotnie zanim komuś zrobi krzywdę nieprofesjonalnym zabiegiem!

Laminowanie włosów.

Brzmi tajemniczo... Co to takiego laminowanie włosów?

To nic innego jak pokrywanie powierzchni włosów czymś :) w celu zabepieczenia ich przed uszkodzeniami czy zatrzymania wilgoci, na powierzchni włosa tworzy się taka jakby osłonka która zabezpiecza i wygładza strukturę włosa. No ale właśnie... czym możemy laminować. Dla osób, dla których zapach nie gra głownej roli i nie bedących wegetariami polecam laminowanie żelatyną spożywczą. Natomiast dla wszystkich pozostałych można zastosować specjalną "maseczkę" firmy Marion.

Szaszetka jest o pojemności 2x10ml wraz z dołączonym czepkiem i zawiera w swoim składzie:
- płynną keratynę
- proteiny pszenicy
- kompleks składników nawilżających

W skrócie efekty jakie otrzymujemy to: zwiększony połysk włosów, są one wygładzone i miękkie, a u osób u których się puszą zauważono zmniejszone puszenie się, dodatkowo włosy są łatwiejsze w rozczesywaniu i stają się grubsze (a to za sprawą pojawienia się "osłonki").

Instrukcja dotycząca metody domowej - żelatyny spożywczej:

1. Rozpuścić łyżkę żelatyny w 50 ml ciepłej wody (mieszać do całkowitego rozpuszczenia).
2. Odstawić żelatynę do ostygnięcia.
3. Umyć włosy jak zazwyczaj.
4. Dodać trochę odżywki (aby łatwiej rozprowadzić substancję).
5. Nałożyć na włosy pasmo po paśmie.
6. Pozostawić do godziny pod czepkiem i ręcznikiem (efekt ciepła wzmaga proces laminowania, efekty uzyskuje się lepsze).
7. Spłukać ciepłą wodą. Nie myć włosów ponownie.


Efekt jest natychmiastowy. Utrzymuje się na pewno do kolejnego mycia i z każdym myciem jest słabszy. Żelatyna wymywa się. Nie można powtarzać zabiegu zbyt często, aby nie spowodować przeproteinowania włosów - efekt będzie wtedy odwrotny do zamierzonego. 

Jedyne na co warto zwrócić uwagę, to jest to, że włosy wydają się być ładniejsze. Ponieważ jeśli włosy są tak zniszczone, że ratuje je jedynie cięcie to nie ma się co łudzić, że laminowanie odwróci potrzebę ścięcia. Jednak jeśli włosy wymagają tylko odrobiny pomocy, szczególnie po zabiegach przesuszających jak rozjaśnianie czy trwała to jest to metodą mogąca odrobinę "uleczyć" stan naszych włosów.

Szczerze polecam spróbować. Koszt żaden jedynie trzeba poświęcić trochę czasu.


Suplementy Biotebal i Vitapil.

O suplementacji słyszy się dużo... szukamy jej głownie z powodu wypadających włosów czy łamliwych paznokci. Chciałam Wam powiedzieć co pomogło mi w doprowadzeniu do naprawdę fajnego stanu moich włosów i paznokci, a przy okazji także rzęs, brwi i samego wyglądu skóry.

Pierwszym preparatem o którym chcę napisać to Biotebal 5 mg. O tym suplemencie dowiedziałam się od koleżanki, która brała go po ciąży (w tym okresie cierpi się na wzmożone wypadanie włosów) i jej pomogło. Spróbowałam pierwszy raz ok rok temu. Efekt genialny, włosy przestały wypadać, stały się mocne, pełne blasku, a paznokcie zaczęły szybciej rosnąc, przestały się łamać i "zadzierać", widocznie zarysował się biały odrost paznokcia (wyglądało to jakbym miała cały czas francuski manicure). Aktualnie od ok miesiąca powtarzam kurację (zawsze staram się ją robić na jesieni). Kuracja u mnie wygląda tak, że przez 90 dni przyjmuję preparat Biotebal, jedną kapsułkę dziennie, ja biorę rano po śniadaniu. Biotebal nie jest najtańszym preparatem, zwykle dostępny jest w cenie ok 40 zł za 30 tabletek. Jednak trafiłam na fajną aptekę internetową, gdzie kosztuje on 25 zł. Link tu.

Dodatkowo wspomagam się preparatem Vitapil w tej samej aptece to kosz w okolicy 16 zł za miesieczną kurację (tym preparatem wspomagam się tylko przez pierwszy miesiąc), ale widziałam w innych aptekach ze potrafi on kosztować ok 45 zł. Także uważajcie na ceny! Warto szukać!

Pamiętajcie - suplementy można przedawkować, wtedy efekt jest odwrotny do pożądanego! Z reguły powinno się przyjmować tylko jeden suplement w danym czasie. Ja sprawdziłam, że najlepszy efekt jest kuracja Biotebalem ze wspomaganiem Vitapilem, ale na każdego może inaczej zareagować taka kuracja.

Uwaga na inne suplementy. Stosowałam już: Silica, Merz specjal, SkrzypoVita, Bio-cynk i wiele wiele innych. Efekty bywały raz lepsze raz gorsze. Jednak to co pomogło na moje bardzo wypadające włosy i strasznie zniszczone paznokcie (po tipsach) to Biotebal i Vitapil.

Jest jeszcze coś co aplikowałam jedynie na zewnątrz włosów i paznokci - to keratyna w kapsułkach takich rybkach, codziennie jedną kapsułkę wcierałam na noc we włosy, a połowę drugiej w paznokcie. 24 kapsułki zakupiłam za niespełna 15 zł na allegro - szczerze polecam osobę od której zakupiłam to, ponieważ towar jest oryginalny, a przesyłka gratis.

Powodzenia w doprowadzaniu włosów i paznokcie :) jesień jest najlepszym czasem na regenerację!

30-dniowe wyzwanie z Mel B

Sezon jesienno - zimowy sprzyja zbieraniem się niepotrzebnej tkanki tłuszczowej. Coraz trudniej jest wyjść z domu wczesnym wieczorkiem i udać się na zajęcia fitness czy siłownię. Jednak można osiągnąć naprawdę fajny efekt po prostu ćwicząc w domu. Wiadomo zawsze ryzykowne jest to, że nasz zapał osłabi się, dlatego fajnie jest umówić się z kumpelką, albo skorzystać z ogólnodostępnych programów treningowych. I tu ja osobiście polecam taki trening :). Wybieram trening z Mel B. Ma naprawdę dobre rezultaty (ćwicząc regularnie) i jest dużo lepszy od treningów z Ewą Chodakowską.
TRENING


i dla wytrwałych na koniec



Cały program zajmuje około godziny. Jest to naprawdę niewiele w porównaniu do efektów. Jeśli jest to za ciężkie dla Waszej kondycji można ćwiczyć co 2 lub co 3 dni, albo podzielić treningi, jednego dnia brzuch, a drugiego np. nogi. Jednak warto pamiętać, że spalanie tłuszczu (a nie węglowodanów pochodzących z pożywienia) następuję dopiero po upływie 30 minut ćwiczeń.

Ja właśnie rozpoczęłam tzw. Projekt Plaża 2014 :) Nie dam się nadchodzącej zimie i nie dość, że nie przybiorę na wadzę to mam plan schudnięcia i wymodelowania sylwetki. Na początek wyzwanie trwające 30 dni. Włączam codzienne ćwiczenia plus dietę (o której napiszę w okolicy Świąt Bożego Narodzenia wraz z efektami) - polecam zajrzenie do polecanych artykułów i przeczytanie o pierwiastku wspomagającym chudnięcie - Ca :).

Motywacją do rozpoczęcia wyzwania był filmik ze strony www.ted.com:

"Czy jest coś co zawsze chciałeś zrobić, ale... nie zrobiłeś? Matt Cutts sugeruje: spróbuj to robić przez 30 dni. Ta krótka wypowiedź pokazuje prosty sposób ustalania i osiągania życiowych celów" 

Także proponuje rozpoczęcie 30dniowego wyzwania w postaci treningów z Mel B i życzę wytrwałości!!

Efekty przedstawie za około miesiąc. W dniu dzisiejszym zważyłam się z rana i spisałam na kartce wymiary swojego ciała. Do dzieła!!


Podejmuje ktoś wyzwanie razem ze mną?

sobota, 9 listopada 2013

Giorgio Armani Flash Lacquer Crystal Shine Gloss

Giorgio Armani Flash Lacquer - Lakier do ust.

Dokładnie można powiedzieć, że jest to lakier do ust, ponieważ spełnia rolę błyszczyka - nabłyszcza genialnie i jest niewiarygodnie trwały. W Polsce można dostać to cudo od jakiś 3 miesięcy, np w Douglas. 

Błyszczyk swą trwałość zawdzięcza polimerom, które powodują, że kosmetyk wręcz wygładza usta, a pigment w nie wnika. Na ustach mamy lekki produkt, nie kleisty, zapewniający mocny, żywy kolor.

Ja posiadam egzemplarz 523 - Fushia, ale nie jest to kolor różowy, a dokładnie jest to głęboka czerwień wpadająca w ciemny róż. Rewelacja!! Kolor przepiękny, mocny, nasycony i jakże trwały. Utrzymuje się całą noc, można do woli jeść i pić, a efekt pozostaje. Co prawda, z czasem błysk zostanie "zjedzony" ale kolor pozostanie i nie rozmaże się!! 

Opakowanie eleganckie i poręczne (uwaga! posiada czarny kolor, nie pomylić z błyszczykiem Lip Maestro z korkiem czerwonym - efekt podobny, ale jest to totalny mat). Bardzo wydajny. Pojemność 6,5 ml.
 
Dostępny w Douglas w cenie 149 zł. Zdecydowanie jest to produkt wart swojej ceny!! Moim zdaniem to MUST HAVE!!

Można zamówić na eBay, ale uważam, że jest to mało opłacalne, koszt to około 120-130 zł.



Szminka i błyszczyk - 2w1 od L'oreal Paris

Nie za specjalnie przepadam, ża kosmetykami L'oreal'a, jednak mam swoje 2 ulubione produkty. Jestem jest tusz do rzęs (recenzja wkrótce), a drugą jest szminko-błyszczyk Shine Caresse. Ja posiadam go w kolorze 200 - Princess.

Co to za cudo - nowa formuła składająca się z olejków i wody, co powoduje, że konsystencja produktu jest bardzo płynna. Dlatego też, nie obciąża ust, nadaje fajny połysk, a trwałość kosmetyku jest niewyobrażalnie długa. Utrzymuje się cały wieczór nawet podczas jedzenia i picia.

Aplikacja cudowna - aplikator bardzo dobrze dopasowuje się do ust. Wystarczy jedno pociągnięcie i mamy naprawdę zadowalający efekt. Właśnie to dzięki aplikatorowi produkt jest jednym z moich ulubionych kosmetyków do ust. Ponieważ odnośnie mojego koloru mam pewną uwagę, w opakowaniu wydaje się być taką czerwienią wpadająca w pomarańcz, na ustach efekt jest trochę inny, bardziej czerwony. Błyszczyk po aplikacji trochę ciemnieje. Dlatego warto sprawdzić kolor na ustach i odczekać chwilę wtedy będzie to najlepszy sposób na dobranie koloru.

Pojemność 6 ml, bardzo wydajna, że względu na swoją konsystencję i trwałość. Posiada bardzo ładne, eleganckie opakowanie i pięknie pachnie.

Szczerze polecam.



Dostępna w Polsce, ja mam z Douglas's; cena to 45 zł, ale można kupić w promocji np w Hebe - ok. 30 zł. Zdecydowanie warta swojej ceny. Planuję zakupić jeszcze inny odcień (jest 8 do wyboru).


KeraBond od Chenice - rekonstrukcja włosów po inwazyjnych zabiegach.


Co to takiego i jak to odkryłam?

Mam włosy zupełnie proste, kompletnie nie podatne na jakiekolwiek kręcenie, bardzo ładne (łuski zamknięte), błyszczące, ale cienkie, szybko okapujące i bardzo przetłuszczające (wymagają codziennego porannego mycia). I zapragnęłam trwałej, niestety okazała się porażką. Musiałam zrobić tzw. odwrócenie trwałej (mało kto wie, ale jest to możliwe; opis wkrótce). Efekt był taki, że włosy zniszczyły się bardzo, także poszukiwałam zabiegów i kosmetyków, które "uratują" moje włosy. Byłam praktycznie pewna, że jeśli włosy trochę odrosną, będę musiała je drastycznie obciąć. Ale nie musiałam :):) Wszystko zawdzięczam zestawowi KeraBond od firmy Chenice.

Zestaw do 3-fazowej rekonstrukcji włosów, składa się z :
  • szamponu otwierającego łuskę włosa HYDRO-KERATIN SZAMPON - 250 ml

  • olejku multiwitaminowego MULTI - VITAMIN OIL - 200 ml

     
  • maseczki odbudowującej - KERABONDING MASK  - 150 ml


Jest to rewelacyjny zestaw. Dzięki niemu zachowałam swoje włosy i powoli wracają one do stanu jak sprzed zabiegu. Kosmetyki mają działanie piramidalne, oznacza to, że już po pierwszym użyciu mamy poprawę kondycji włosów, ale wraz z długością stosowania efekt jest spektakularny.

Zestaw polecam wszystkim, którzy zniszczyli włosy zabiegami takimi jak: trwała ondulacja, rozjaśnianie, czy bardzo częste prostowanie włosów. Polecam także osobom, które z natury mają suche i porowate włosy.

Szampon rzeczywiście otwiera łuski włosów, podczas mycia czuć szorstkość włosów i nie jest to raczej miłe uczucie. Szampon nadkłada się dobrze, nieźle myje włosy, optymalnie się pieni. Konsystencja jest podobna do innych szamponów. Natomiast olejek, jak sama nazwa mówi jest produktem bardzo płynnym, trzeba uważać podczas nakładania, żeby kosmetyk wylądował na włosach a nie poza nimi. Na początku uczucie jest dziwne, ale po chwili włosy są nieziemsko przyjemne w dotyku, takie śliskie. Zwieńczeniem dzieła jest maska odbudowująca. Jej konsystencja jest świetna, wystarczy niewielka ilość do pokrycia całych włosów.
Każdy z kosmetyków wg instrukcji należy stosować 1-2 razy w tygodniu po kilkanaście minut. Ja jednak używam raz w tygodniu i kosmetyki "przetrzymuje" w cieple pod ręcznikiem. W efekcie włosy są cudowne!! Po wysuszeniu czuć taką miękkość i jakby delikatną wilgotność, co potwierdza, że włosy są świetnie nawilżone.

Kosmetyki są dosyć wydajne, ale żeby odbudować włosy początkowo należy stosować ok 3 razy w tygodniu, także trzeba się liczyć, że taki zestaw starczy na ok 2-3 miesiące. Później w celu podtrzymania efektu można stosować raz na tydzień, wtedy spokojnie zestaw posłuży nam około pół roku.

A teraz cena, chyba najtaniej w tym momencie można dostać ten zestaw w sklepie warszawskim, prowadzą sprzedaż wysyłkową również - 119,90 zł. 
Ja na początku skusiłam się na tańsze rozwiązanie i zakupiłam 2 zestawy próbek na allegro w cenie 9,90 zł każdy z zestawów. Jednak po wykorzystaniu pobiegłam po normalnej wielkości kosmetyki.

 

piątek, 8 listopada 2013

Gratiae - czyli kosmetyki prosto z Izraela

Gratiae - nazwa nie mówiąca praktycznie nic. A szkoda... Gratiae to kosmetyki naturalne pochodzące z Izraela i czerpiące dobrodziejstwa z Morza Martwego.

Pierwszy raz usłyszałam o nich przechadzając się Złotymi Tarasami. Nie kupiłam... cena zabójcza - 399 zł za sztukę (co prawda po prezentacji czyli po ok. 10 minutach cena spadła do 199 zł za sztukę, a po kolejnych 10 min zaproponowano mi gratisy). Co to takiego...

Ja przedstawie tylko 4 kosmetyki, jednak jeśli ktoś byłby zainteresowany serią zapraszam do odwiedzenia strony oficjalnej Gratiae (nie zwracajcie uwagi na ceny, bo są zdecydowanie "przekłamane"; poniżej linki z atrakcyjniejszymi cenami :) )

Wszystkie poniższe produkty, są niesamowicie skoncentrowane, oznacza to, że naprawdę bardzo małe ilości są potrzebne do stosowania. Kosmetyk robi się wtedy nadzwyczaj wydajny, a działanie pozostaje. Seria, która przedstawiam jest dla cery 25+, nie są to produkty przeciwzmarszczkowe, jedynie liftingujące i opóźniające oznaki starzenia. Osoby, które skończyły 25 lat powinny oglądać się za kosmetykami lekko lifingującymi, ponieważ skóra w tym wieku zaprzestaje produkcji kolagenu.



1. LIFTING FACIAL SERUM - 50 ml



Jest to serum do twarzy. Bardzo lekkie, nie obciąża, wręcz nie czuć, że coś jest na cerze. Daje efekt liftingu, napięcia skóry. Niekiedy czuć delikatne mrowienie, zaważyć można uczucie chłodu, odświeżenia. Znikają bruzdy, drobne zmarszczki. Cera staje się "wypoczęta" i robi wrażenie zdrowej, rozświetlonej. Głównym zastosowaniem serum jest odblokowanie porów i przygotowanie ich do przyjęcia jakże zbawiennego kremu, który poprawia efektywnie działanie serum.


Polecam zakup kosmetyku oryginalnego w atrakcyjnej cenie.
Nie trudno oszacować, że cena kosmetyku plasuje się w okolicy 60-70 zł. Drogo czy tanio?



2. LIFTING FACIAL CREAM - 50 ml



Zwieńczające działanie serum krem. Świetny do cery mieszanej i tłustej!! Nie obciąża ale dogłębnie nawilża. Ciężko opisać to naprawdę niespotykane uczucie :)

Polecam zakup kosmetyku oryginalnego.
Cenowo tu wygląda trochę gorzej bo, jest to wydatek rzędu 120-130 zł

Najlepsze działanie tych dwóch powyższych produktów jest w pakiecie, ale jeśli zdecydujemy się na zakup tylko jednego to zdecydowanie niech będzie to serum!! Dzięki serum, krem, nawet z niższej półki będzie miał lepsze wchłanianie i działanie.


Dobrze stosować ok 6 tygodni i zrobić 1 tygodniową przerwę. Działanie produktów widać praktycznie od pierwszego zastosowania.



3. Organics Replenishing Eye Serum - 30 ml


Serum pod oczy. Rewelacja!! Od pierwszego zastosowania wygładza delikatne zmarszczki pod oczami, rozjaśnia "wory". Oko "staje się" wypoczęte, spojrzenie nabiera blasku. Przy dłuższym stosowaniu, wypłyca zmarszczki, redukuje obrzęki i w efekcie cienie robią się znacznie mniejsze.





4. Replenishing Eye Cream - 30 ml


Krem pod oczy. Podobnie jak w przypadku zestawu do twarzy - zestaw pod oczy działa genialnie. Skóra pod oczami napięta, wyraźnie młodsza. Naprawdę działa cuda.

Link do produktu z Amazon.com
. Cena to około 60-70 zł
Link do produktu z eBay.com. Cena to około 80-90 zł.


Warto dodać, że produktów do twarzy można używać pod oczy (w mniejszej ilości). Także warto zdecydowanie zacząć od kosmetyków do twarzy. Myślę, że w trakcie używania większość osób stwierdzi, że warto zainwestować też w te stricte przeznaczone pod oczy, które pomimo mniejszej zawartości są bardziej wydaje (z powodu używanej ilości) i jednak trochę tańsze






Kupując kosmetyki na stoisku np. w Złotych Tarasach (wiem, że podobne stoisko jest w Gdańsku) trzeba się liczyć z wydatkiem ok. 199 zł za 1 produkt.

Kosmetyki naprawdę WARTE swojej ceny!! Produkty do twarzy spokojnie wystarczają na 8-10 miesięcy, natomiast do oczu minimum na rok. Jako, że są one bardzo wydajne, cena jest naprawdę zadowalająca, ponieważ mamy fajny kosmetyk, który naprawdę działa i który na pewno nie wyrządzi nam skody z powodu zbyt dużej ilości substancji chemicznych. Także, są to kosmetyki, które na stałe zagościły w mojej kosmetyczne.

Warto pamiętać, że są to kosmetyki mające działanie piramidalne, oznacza to, że po pierwszym użyciu już można zauważyć poprawę, ale z każdym zastosowaniem efekt pogłębia się.



Revitalash - czy produkt jest wart swojej ceny?

Oko zwierciadłem duszy, tak mawiają... A rzęsy? Każda z nas chce mieć je długie, grube, czarne :) ale natura bywa okrutna, niestety. Wtedy pomocna może okazać się odżywka stymulująca wzrost rzęs - RevitaLash ®ADVANCE.

NAZWA: Revitalash Advance
DZIAŁANIE: Pobudza do wzrostu rzęsy; efektem są znacznie dłuższe rzęsy, ciemniejsze i jest ich zdecydowanie więcej.
OPAKOWANIE: ładne, poręczne, estetyczne; z aplikatorem w formie pędzelka wielkości eyeliner'a.
POJEMNOŚĆ: 2ml (kuracja 3 miesięczna), 3,5ml (kuracja 6 miesięczna)
CENA: 250 zł (kuracja 3 miesięczna), 330 zł (kuracja 6 miesięczna)

Osobiście używam i szczerze polecam. Po 4 miesiącach stosowania rzęsy są bardzo gęste, praktycznie dwukrotnie dłuższe i zdecydowanie przyciemniały. Aktualnie poza tą odżywką nie używam niczego do ich pielęgnacji. Jeśli chodzi o tusze, to dosłownie każdy który "wpadnie mi w ręce" jest dobry i ładnie rozprowadza się na rzęsach.

Przed zakupem bałam się, że na mnie to nie zadziała... ale miałam 2 koleżanki, który były w trakcie używania tej odżywki i obie docelowo miały rewelacyjne efekty. Niestety na każdego działa trochę inaczej. U mnie pierwsze 3 miesiące nie zapowiadały się dobrze, ponieważ efekt wzrostu i zagęszczenia był minimalny, ledwo zauważalny. Jednak to co dało się od razu zauważyć to poprawa kondycji rzęs (dodam, że byłam po zdjęciu sztucznych rzęs - moje naturalne rzęsy wtedy nie były w najlepszej kondycji i potrzebowały jeszcze trochę czasu). Jednak w czwartym miesiącu kuracji zaczęłam zauważać (i nie tylko ja), że nastąpiła ogromna poprawa. Aktualnie jestem bardzo zadowolona. 

Niestety, jeśli przerwiemy kurację, bądź zdecydujemy się tylko na 1 opakowanie produktu, po jakimś czasie nasze rzęsy wrócą do "stanu naturalnego". Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Nasze rzęsy wypadają, nawet jeśli używamy RevitaLash. Podczas używania oczywiście życie rzęsy jest przedłużone, ale ona w końcu kiedyś i tak wypadnie. Regularne stosowanie powoduje, że cały czas pobudzamy do wzrostu nowe rzęsy i przedłużamy ich żywotność. 
Uwaga, jeśli podczas stosowania macie uczucie swędzenia na linii rzęs i nie występują inne objawy typu zaczerwienie to nie ma się czym przejmować, ponieważ takie działanie jest wręcz wskazane - to oznaka, że rosną nam nowe rzęsy i właśnie próbują przebić się przez skórę :). 

Zdarzyło mi się (kilkukrotnie) włożyć aplikator do oka, bądź produkt dostał się do oka (chciałam bardzo blisko linii rzęs go nałożyć). Efekt był taki, że poza pieczeniem nic poważniejszego się nie stało. Oka zwykle nie przemywam, jedynie wycieram chusteczką. U mnie produkt nie wywołuje reakcji uczuleniowej, jednak trzeba zważyć na to, że jest to kosmetyk typowo chemiczny i może się zdarzyć, że ktoś może być uczulony na jakiś składnik.

Czy warto? Jasne! Efekt niesamowity, a do tego naturalny (czego nie można powiedzieć o sztucznych rzęsach, zrobionych nawet w najlepszym salonie). Czy drogo? Za tę jakość myślę, że jest warta swojej ceny. Zresztą przeliczając na wydajność (330zł/6 miesięcy = 56zł/mies) płacimy jak za dobry tusz do rzęs. 

Ja swoją zakupiłam na stronie:  www.revitalash.com.pl
Także, śmiało mogę polecić, ponieważ jest to kosmetyk oryginalny. Zapraszam też zainteresowanych do odwiedzenia strony i poczytania szczegółowych informacji.